Wersja audio: Święta góra Boża

 

< po polsku: Dzień Dobry, Bracia! >

To jest pełnia mojego polskiego, więcej nie powiem po polsku. Piękną rzeczą jest widzieć te wszystkie wspaniałe twarze, z których niektóre pamiętam, gdy przyjeżdżałem tutaj z bratem Robertsem. Kiedy słyszałem, jak śpiewacie tę pieśń, wszystkie te wspomnienia powróciły do mnie i dotknęły mego serca. Dziękuję, Bracia! Teraz wiem, jak to będzie w Królestwie. Mam nadzieję, że pewnego dnia, wszyscy będziemy mówić tym samym językiem. Czystym językiem. Brat Russell powiedział, że języki są częścią przekleństwa, a kiedy Królestwo zostanie ustanowione, to przekleństwo zostanie zdjęte. Mam nadzieję, że to będzie po angielsku, ten język, ale obawiam się, że to może być polski <śmiech>. Chciałbym także podziękować drogim siostrom za wspaniałe jedzenie, jakie dla nas przygotowują. Zostawiłem trochę jedzenia niezjedzonego, bo nie mogłem tego wszystkiego… i dziękuję wszystkim siostrom, które wypełniają to, co zostawiłem za sobą w Anglii (jeśli chodzi o jedzenie). Ja także przywożę pozdrowienia od zboru w Poynton, <AU: zbór rodzinny brata, w którym się zgromadza w Anglii>. Wielu z tych braci w tym zborze było kiedyś oficjalnie ze Świeckim Ruchem Misyjnym, ale uznali, że nie mogą dalej podążać w tym kierunku; są także pewne osoby nowe w tym zborze, które starych dni nie pamiętają. Powiedzieli mi, że muszę przesłać ich wyrazy miłości chrześcijańskiej do was. A jutro będą się modlić razem, żeby to nasze spotkanie okazało się sukcesem, dla tych z nas, którzy zgromadziliśmy się w imieniu Pana. Przywożę także pozdrowienia od braci w Humberside. Jak pamiętacie, bracia w Humberside to bracia, z którymi spotykał się brat Roberts, on w tamtym zborze był. Rozmawiałem z siostrą Roberts, jego żoną, którą wielu z was pewnie pamięta z ich wizyt w Polsce. Ona szczególne swoje wyrazy miłości wam wszystkim przesyła. Mój temat na dzisiejszy wieczór będzie brzmiał: Święta Góra Boża. Będzie pochodził z 2 Księgi Mojżeszowej, rozdział 19, aż do wersetu 24. Wszyscy mogą śledzić po polsku, ja przeczytam go także z Biblii, a dla oszczędności czasu nie będę go czytał po angielsku:

1 Pierwszego dnia trzeciego miesiąca od wyjścia synów izraelskich z ziemi egipskiej, przybyli na pustynię Synaj. 2 Wyruszyli z Refidim, a przybywszy na pustynię Synaj, rozłożyli się obozem na pustyni. Tam obozował Izrael naprzeciw góry. 3 A Mojżesz wstąpił na górę do Boga, Pan zaś zawołał nań z góry, mówiąc: Tak powiesz domowi Jakuba i to oznajmisz synom izraelskim: 4 Wy widzieliście, co uczyniłem Egipcjanom, jak nosiłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do siebie. 5 A teraz, jeżeli pilnie słuchać będziecie głosu mojego i przestrzegać mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich ludów, bo moja jest cała ziemia. 6 A wy będziecie mi królestwem kapłańskim i narodem świętym. Takie są słowa, które powiesz synom izraelskim. 7 I przyszedł Mojżesz, i zwołał starszych ludu, i przedstawił im te wszystkie słowa, które Pan mu nakazał. 8 Wtedy cały lud odpowiedział razem, mówiąc: Uczynimy wszystko, co Pan rozkazał. A Mojżesz powtórzył Panu słowa ludu. 9 Potem rzekł Pan do Mojżesza: Oto Ja przyjdę do ciebie w gęstym obłoku, aby lud słyszał, gdy będę rozmawiał z tobą i aby uwierzył ci na zawsze. A Mojżesz oznajmił Panu słowa ludu. 10 I rzekł Pan do Mojżesza: Idź do ludu i nakaż im, by przygotowali się na święto dziś i jutro i wyprali swoje szaty, 11 By byli gotowi na trzeci dzień, gdyż trzeciego dnia zstąpi Pan na oczach całego ludu na górę Synaj. 12 I zakreślisz ludowi granicę dokoła, mówiąc: Strzeżcie się wstępować na górę albo dotykać się jej podnóża. Każdy bowiem, kto się dotknie góry, zginie.13 Niechaj nikt nie dotyka jej ręką, bo na pewno będzie ukamienowany albo przeszyty strzałą; czy to zwierzę, czy człowiek, nie pozostanie przy życiu. Gdy odezwie się róg barani, wtedy niech wstąpią na górę. 14 Mojżesz zstąpił z góry do ludu i kazał się ludowi przygotować na święto i wyprać swoje szaty. 15 I rzekł do ludu: Bądźcie gotowi na trzeci dzień; nie dotykajcie kobiet. 16 Trzeciego dnia, z nastaniem poranku, pojawiły się grzmoty i błyskawice, i gęsty obłok nad górą, i doniosły głos trąby, tak że zadrżał cały lud, który był w obozie. 17 Mojżesz wyprowadził z obozu lud naprzeciw Boga, a oni ustawili się u stóp góry. 18 A góra Synaj cała dymiła, gdyż Pan zstąpił na nią w ogniu. Jej dym unosił się jak dym z pieca, a cała góra trzęsła się bardzo. 19 A głos trąby wzmagał się coraz bardziej. Mojżesz przemawiał, a Bóg odpowiadał mu głosem. 20 A gdy Pan zstąpił na górę Synaj, na szczyt góry, wezwał Pan Mojżesza na szczyt góry i Mojżesz wstąpił. 21 I rzekł Pan do Mojżesza: Zejdź, przestrzeż lud, by nie napierał się na Pana, aby go zobaczyć, boby wielu z nich zginęło. 22 Również kapłani, którzy poza tym mogą się zbliżać do Pana, niech się oczyszczą, aby Pan ich nie pobił. 23 I rzekł Mojżesz do Pana: Lud nie może wyjść na górę Synaj, gdyż Ty przestrzegłeś nas, mówiąc: Zakreśl granicę dokoła góry i miej ją za świętą. 24 A Pan rzekł do niego: Idź, zstąp, a potem wstąpisz ty z Aaronem, kapłani zaś i lud niech nie napierają, by wstąpić do Pana, boby ich pobił.

 

Rozdział dziewiętnasty 2 Mojżeszowej jest bardzo ciekawym i ważnym rozdziałem jeśli chodzi o wielkim plan zbawienia świata ludzkości. Bierze on nas, prowadzi nas przez Wieki Żydowski, przez cały Wiek Ewangelii, aż do Wieku Tysiąclecia. Jak pokazują bracia Russell i Johnson zabierze nas także w niedaleką przyszłość. Bracia Russell i Johnson, a także brat Jolly, zdawali sobie sprawę ze znaczenia okresu, w czasie którego Mojżesz przebywał na górze Bożej, a instrukcje i znaczenie instrukcji, które Mojżesz tam od Boga otrzymał, one wskazywały na przyszłość. W jaki sposób Bóg ustanowi na ziemi królestwo? I jak przygotuje on Izrael, aby wziął główny udział w tym zaszczycie. W krótkim czasie, jaki mam na omówienie tego tematu, będę odwoływał się do różnych fragmentów tego rozdziału, tak abyśmy mogli zrozumieć to, co Bóg chciał, abyśmy dostrzegli w tym rozdziale, po co on został napisany, odnośnie roli Izraela i Zakonu, który był dany Mojżeszowi. Odnośnie czasu, który oni spędzili na pustyni, zanim weszli do ziemi miodu i mleka. I także, co to znaczy dla nas dzisiaj? Rozpocznijmy od wersetu 1. W trzecim miesiącu, gdy synowie Izraela wyszli z ziemi egipskiej, w tym dniu przybyli na pustynię Synaj. To był okres czasu pełnienia [?] niewoli dla Izraela długości mniej więcej 9 miesięcy, w czasie których Bóg zsyłał plagi na Egipcjan. Te plagi spadały w takich trzech częściach, w sumie trwając około 9 miesięcy. W pierwszej części tych plag, widzimy, że one wpływały nie tylko na Egipcjan (dotykały nie tylko Egipcjan), ale także dotykały Izraelitów. Nasze rozważania dzisiaj zabiorą nas od czasu kiedy byli wyzwoleni i znaleźli się na tej pustyni. Czas, który musiał być dla nich czasem radości, ale także czasem strachu, lęku. Znaleźli się bowiem w tej dziwnej sytuacji, pozostawieni poleganiu na samych sobie i na swoim Bogu [tak przetłumaczył tłumacz, ale tam jest chyba „leader” – na swoim wodzu – dop. ws], Mojżeszu, który podejmował decyzję dla nich, gdzie pójdą, kto ich nakarmi itd. I w trzecim miesiącu, odkąd dzieci Izraela opuściły Egipt, znalazły się na tej pustyni. Pustyni Synaj. Zastanawiając się nad tym, co się stanie z nimi teraz i w niedalekiej przyszłości. To był okres, jak obliczamy, późny maj albo początek czerwca, znany jako święto pięćdziesiątnicy, 50 dni po wyjściu z Egiptu, których pamięć oni do dzisiaj jeszcze obchodzą, 50 dni po święcie Paschy. Jak pamiętacie apostołowie mieli ducha świętego, który wtedy na nich zstąpił. 50 dni po śmierci naszego Pana. Góra Synaj przez wiele lat była poddawana w wątpliwości. Prawdopodobnie znajdowała się ona, co zaskakujące, w Arabii Saudyjskiej, w miejscu zwanym Gebel el-Lawz [pol. Dżabal al-Lauz (Jabal al-Lawz) ]. Pamiętamy, że w wieku 40 lat Mojżesz uciekł przed faraonem, gdy zabił egipskiego nadzorcę. I właśnie na tym terenie spotkał Jetro, poślubił jego córkę – Zeforę. Albo po hebrajsku bardziej: Seforę. Niektóre tłumaczenia Biblii podają, ze ona była murzynką z Etiopii. To nieprawda. Tak naprawdę to jest powiedziane, że ona była kobietą z Kusz. Była Kuszytką z Midianu. Midianici [lub Madianici] było to pokolenie, które rozrzucone było na całym południowym terenie Chanaanu. Była potomkiem Abrahama, przez żonę Keturę. Wiemy, że jej ojciec – Jetro – był kapłanem Midianitów. Jego imię oznacza „jego ekscelencja”, „jego wybitność”. Był to człowiek o wysokiej pozycji w tym ludzie. Pochodził on z semickiego rodu / plemienia. Dlatego jego córka nie mogła być z Etiopii jak niektórzy podają. Ona nie była czarna, miała raczej jasną karnację. Mieli dwóch synów, o czym z pewnością wiecie – Gersona, co znaczy „byłem obcy w ziemi”, a także Eleazar, co znaczy „Bóg jest moją pomocą”. To czego sobie czasami nie uświadamiamy, to fakt, ze Mojżesz w tym czasie był już bardziej Midianitą niż Żydem. My wiemy, że Mojżesz zaniedbał obrzezanie jednego ze swych synów. W 2 Mojżeszowej 4:13 podane mamy, że Bóg szukał jego życia. Brzmi dosyć ostro, ale jak pamiętacie nieobrzezany mężczyzna w zakonie żydowskim postrzegany był jako osoba, która łamała przymierze Abrahamowe. Brat Johnson podaje nam, że prawdopodobnie on zachorował, a obrzezanie mogło być lekarstwem w tej chorobie. Zaniedbanie Mojżesza obowiązku wobec własnego syna kosztowało prawie życie tego życia. I to właśnie Zefora / Sefora w szybkim akcie obrzezania syna uratowała mu życie. Nie była zbyt szczęśliwa robiąc to. Myślę, że obrzezanie niemowlaka to jedna rzecz, a robienie tego dorosłemu mężczyźnie przyprawia mnie o łezkę w oku. A więc nie była szczęśliwa i bardzo jasno powiedziała to Mojżeszowi. Można poczytać o tym zdarzeniu w 4 rozdziale 2 Mojżeszowej w wersecie 24-25. Mówię o tych rzeczach, bo to ilustruje trudności, jakie stały przed Mojżeszem, kiedy wyprowadzał dzieci Izraela z Egiptu i znalazł się na pustyni. Być może to niezadowolenie Sefory z akcji [działania – dop. ws] jaką musiała podjąć było powodem do narzekania Aarona i Marii. Możemy o tym przeczytać w 4 Mojżeszowej 12:1. I tam pisze, że Miriam (Maria) i Aaron mówili przeciw Mojżeszowi z powodu kobiety kuszyckiej, którą poślubił, ponieważ poślubił kobietę – Kuszytkę. Brat Johnson podaje nam, że Aaron i Miriam rzucili wyzwanie Mojżeszowi, rzucając wyzwanie, rzucali wyzwanie jego autorytetowi i jego przewodnictwo (przywództwu), a nie legalność małżeństwa. Nie było niczego niewłaściwego w tym małżeństwie. Wiemy o tym z antytypu. Pamiętamy, że brat Johnson nam podaje, że Jetro to typ Jehowy. Mojżesz był typem Jezusa, a Sefora – typem Kościoła, a to na pewno nie mogło być nielegalne małżeństwo. Było to zaszczytne małżeństwo. To, na co Miriam z Aaronem powinni patrzeć, to ręka Boga, która była nad Mojżeszem. I że dobro tego ludu było na pierwszym miejscu w umyśle Mojżesza. I było to trudne zadanie jak widzimy, bo Jetro mówi mu później, że on potrzebuje pomocy. Z czego też skorzystał. Mojżesz nigdy nie był instrumentem dzielenia ludu. Wodzowie ludu Bożego robią wszystko co mogą, co jest w ich mocy, żeby prowadzić razem w jedności tych, których Bóg podał im w opiece. Tak jak powiedział Jozue: <<wybierzcie tego dnia dzisiaj komu będziecie służyć, ale ja i mój dom, będziemy służyli Panu>>. Nie powiedział: będziecie służył mi, nie powiedział: będziecie służyli mojemu urzędowi. Powiedział: będziecie służyli Panu. A jeśli ktoś mówi wam inaczej, no to coś pomylił. Jozue pozostawił ludowi podjęcie decyzji samodzielnie. Wskazując jedynie co do siebie i swojego domu, że oni będą służyć Panu. To jest coś do zapamiętanie przez nas, szczególnie w tym czasie, w jakim żyjemy. A więc, wracając do momentu kiedy dzieci Izraela znalazły się u podnóża tej góry, bez względu na to, gdzie ta góra jest, to właśnie tutaj Mojżesz znał to miejsce ze swojego wygnania 40 wcześniejszych lat. Ocenia się, że w tym rejonie znajdowały się dwa miliony mężczyzn i kobiet, którzy opuścili Egipt tamtego dnia. Czy widzimy problem jaki stal przed Mojżeszem? Ile mamy tutaj dzisiaj? Jakieś 250 osób. Porównajmy ilości wody, jaką siostry przygotowały dla 250 nas, to ile takich butelek musiałoby być dla tych dwóch milionów? Wielki problem. Musiał pamiętać o wodzie, musiał pamiętać o miejscu do życia. Ale on wiedział, gdzie jest woda. I ostatnio archeolodzy znaleźli 12 studni, o których jest mowa w 2 Księdze Mojżeszowej, a więc wiemy, że oni byli w odpowiednim miejscu. Dla nas dzisiaj nie ma znaczenia, gdzie te rzeczy dokładnie miały miejsce, ważne jest, że one się odbyły, wydarzyły. Brat Johnson zwraca naszą uwagę, że wprowadzenie przymierza zakonu, gdziekolwiek to miało miejsce, było typem Chrystusa – głowy i ciała. Oznacza to, że później będzie czas, kiedy śpiący święci będą podniesieni, wzbudzeni. To właśnie dlatego mówię, że ten rozdział przenosi, przeprowadza nas w czasie. Ponieważ ci śpiący święci musieli być podniesieni jako antytyp głowy i ciała, w czasie, kiedy nowe przymierze będzie zaprowadzane z cielesnym Izraelem, a później całym światem. Widzimy więc Izrael rozbity obozem u podnóża góry, mając jeszcze w swoich umysłach, oczach, cuda, i pomimo tego, że byli świadkami tych wszystkich rzeczy, które Jehowa dla nich uczynił, to widzimy że oni nie są w pełni przekonani, że to był Jehowa, który dokonał tych wszystkich cudów dla nich. Wiemy o tym, ponieważ Jehowa sam później mówi, że on udowodni dzieciom Izraela, że on był Bogiem, który wyprowadził ich z Egiptu. Ale nie wiedząc, dokąd zmierzają, ani jaka będzie ich przyszłość, z dwoma milionami ludzi. Brat John poprzednio mówił dzisiaj o komunikacji / porozumieniu. Z dwoma milionami ludzi w tamtym czasie komunikacja była powolna. Nie tak, jak dzisiaj. Widzę jak bracia biorą swoje telefony, mogą wystukać wiadomość. I w ciągu kilku sekund przekraczają te wiadomości ocean, o tym, co oni usłyszeli. Stwierdzamy także, że musimy pamiętać o niewolnikach. Oni nie musieli myśleć sami za siebie, ponieważ ich nadzorcy myśleli za nich. Ludzie zwolnieni z armii znajdują się w takim samym kłopocie jak ci niewolnicy. Ci, którzy byli kiedyś żołnierzami w siłach zbrojnych, dostawali swoje rozkazy z góry. Przechodzą te rozkazy przez poszczególne etapy dowodzenia, aż dotrą do żołnierza. I on robi to co jemu każą. A kiedy ludzie odeszli z tego wojska, zostali zwolnieni ze służby. W moim własnym kraju widzieliśmy ludzi, którzy byli zapadnięci jak włóczędzy. Stracili ten łańcuch rozkazów, nie było kogoś takiego kto im powie, gdzie mają pójść i co mają zrobić. Brat Roberts mówił mi, że on miał zwyczaj udawać się, iść do tych ludzi, którzy byli w takim stanie. Wyciągał jakieś pieniądze i dawał im, żeby mieli coś do jedzenia i coś do picia, ponieważ ci ludzie byli zagubieni. Tak samo było z dziećmi Izraela. Oni żyli pod Egipcjanami tak długo. Byli przyzwyczajeni, że im się mówi, co robić. Oni przyjęli ich sposób życia i tradycje. Pamiętamy to jak Mojżesz poszedł na górę i nie wracał. Oni sobie złotego cielca stworzyli. Wierzyli, że ten złoty cielec ukoi nadzorców w Egipcie kiedyś, jeśli oni tam ponownie powrócą. Jakże głupi mogą być czasami ludzie. Za pierwszym razem, gdy Mojżesz poszedł na górę, Bóg podał warunki, które wymagał od dzieci Izraela. Czytamy o tym w trzecim i czwartym wersecie. I Mojżesz poszedł na górę do Boga, a Pan zawołał na niego z góry, mówiąc: <<tak powiesz domowi Jakuba i oznajmisz to synom izraelskim – wy widzieliście co uczyniłem Egipcjanom i jak was nosiłem na skrzydłach orlich i przyprowadziłem was do siebie>>. Bóg im powiedział, co zrobił Egipcjanom. Ilu z nich zostało zabitych. Setki z nich zabił w tych plagach. Bóg mówi: ja to zrobiłem dla waszej chwały, a także by was uwolnić od waszych […] [ciemiężców – dop. ws]. Bóg odpowiedział na ich wołania o wolność. On pomścił się na ich agresorach. Dał im niespotykane wcześniej dowody swojej łaski i opieki. Wskazuje, że nosił ich na orlich skrzydłach. Czy słyszeliśmy wcześniej bracia ten termin? Być noszonym na skrzydłach orlich? Bóg podkreślał, że nosił ich na swoich skrzydłach. Ten symbol bycia noszonym na skrzydłach orlich jest wzmocnionych w 32 rozdziale 5 Mojżeszowej. To tam właśnie czytamy, że tak jak orzeł lata nad swoim gniazdem i strzeże swoich młodych, to w rzeczywistości on wyrzuca je, te młode z gniazda, a później niesie je na swoich skrzydłach. Widzimy, że te małe orlątka musiały nauczyć się latać. I oni postępowali trochę jak mój stary szkolny nauczyciel. On nas uczył jak pływać. No i zabrał nas na taką salę gimnastyczną, wielkości tego pomieszczenia i na podłodze uczył nas, jak dokonywać tych ruchów, zamachów, żeby pływać. A kiedy to już zrobił zabrał nas na basen. Wszystkich tych, którzy jeszcze nie umieli pływać… i on ich wpychał do basenu. 90% w jakiś sposób na boku [?]. I on miał taką dużą tyczkę, a na tej tyczce miał sznur i tam był taki kauczukowy pierścień, a ci, którzy sobie nie dawali rady w tym basenie byli przez niego wyławiani przez ten pierścień i wyciągani, tak jak ryby, znowu do bezpiecznego miejsca. Było to w dużym stopniu podobne do tego, co Bóg zamierzał zrobić dla nich, dla Izraelitów. Jak podaje nam brat Jolly, orzeł lata nad swoim gniazdem, gdzie są jego młode, bierze je i wyrzuca. Te małe orlątka próbują latać same. One się tak przewracają, robią takie koziołki, a przed momentem kiedy były bliskie zderzenia się ze skałą, orzeł podlatuje, łapie je na swoje skrzydła i z powrotem zanosi do gniazda. To trwa dzień po dniu, aż to orlątko nauczy się latać. I po jakimś czasie te małe orlątka krążyły w powietrzu, tak jak te wszystkie inne, nauczyły się tego. Tak właśnie Bóg traktował Izrael, kiedy ich przyprowadzał do siebie. Każda próba, każda trudność, miała na celu przyprowadzić ich do niego. To samo jest z wami i ze mną. Bóg często wzburza gniazdo. Od czasu śmierci brata Hedmana, bracia doznają wzburzania w gnieździe. O, było nam tak wygodnie w tym gnieździe! Mnie było wygodnie w tym gnieździe ponad 50 lat, a kiedy przyszło wzburzenie, byłem taki, jak ten mały orzełek, próbowałem odlecieć, a Bóg powiedział: <<przyleć do mnie, właśnie tutaj cię potrzebuję>>. A więc możemy się spodziewać, że Bóg od czasu do czasu zawsze będzie wzburzał gniazdo. Widzieliśmy to w przypadku brata Russella, pamiętacie? Wraz ze śmiercią brata Russella gniazdo zostało wzburzone. Wiele różnych frakcji z tego się wyłoniło, łącznie z naszym drogim bratem Johnsonem, gdzie bylibyśmy, gdyby Bóg nie wzburzył wtedy tego gniazda? Nie posiadalibyśmy prawdy epifanicznej, tak, jak mamy ją dzisiaj. Ale kiedy chrześcijanin stoi, albo opowiada się za tym, co uważa za słuszne, to kiedy te wzburzenia przychodzą, nigdy nie wolno nam i powtarzam: nigdy nie wolno nam przyjmować tego z wrogością, animozją w naszym sercu w stosunku do tych osób, które się z nami nie zgadzają, ponieważ Bóg robi to, żeby was, nas przyprowadzić do siebie. My zerwaliśmy pewne kontakty z tymi, którzy się z nami nie zgadzają, poróżniliśmy się z tymi, którzy nie zgadzali się z nami. [AU: Bratu chodzi o to, że jeżeli te wszystkie problemy się zaczynają to my budząc uczucie wrogości do innych, izolujemy się od Boga i oddalamy od niego, a celem naszych wszystkich doświadczeń zawsze jest żeby nas przyprowadzić bliżej do Boga]. Patrzymy na te wszystkie kościoły, o których brat Johnson nam mówi. Bracia zawsze czynili najlepiej, jak potrafili w całej historii, kiedy prześladowania były najgorsze. A kiedy nie było prześladowań, bracia stawali się chłodni. Wracając do naszego wersetu, wersetów, Pan powiedział, że jeżeli przyjdą do niego, on był przygotowany uczynić ich narodem kapłanów i królów, żeby byli postawieni tutaj na ziemi, czyli w Tysiącleciu. On mówi, że on to może uczynił, ponieważ powiada: „ziemia jest moja i jej napełnienie”. Bóg ma prawo to zrobić. On także mówi, że podejmuje decyzje i że on decyduje, kogo wybierze, ale wszystkie te wybory przychodzą z pewnym warunkiem. Jako naród Izraela oni musieli się podporządkować przymierzu, które Bóg zamierzał dać Mojżeszowi. Każda klasa wybrana przez całe wieki, którą Bóg tworzył, łącznie z Obozownikami Epifanii. A kiedy mówię o Obozownikach Epifanii to mam na myśli to szersze znaczenie, o którym mówił brat John, to najszersze znaczenie. Bóg złożył tę obietnicę, że przyprowadzę was do siebie. Razem z tymi wszystkimi, którzy miłują imię Jezus i pragną służyć Jego sprawie. Mogą być to Świadkowie Jehowy, katolicy, protestanci, to nie ma znaczenia dla Boga. Gdy Mojżesz zstąpił już z tej góry, zebrał razem wszystkich starszych i powiedział im, co Bóg jemu powiedział, a ci wszyscy inni poszli, żeby przekazać to ludowi, a ludzie powiedzieli: O tak! Uczynimy wszystko, co Bóg powiedział. Widzimy jaki błąd popełnili, bracia? Zgodzili się, nie znając warunków. Dlatego całkiem słusznie Mojżesz wrócił na górę i powiedział Bogu: <<ludzie się zgadzają>>. O jaka ogromna pomyłka, jaki błąd. Oni zapomnieli zapytać Boga, co się stanie jeżeli im się nie powiedzie, nie poznali warunków. Oni nie myśleli o tym, że zawiodą, ze im się nie uda. Gdyby słuchali Mojżesza i uzyskali pełną informację, mogliby się podrapać po głowie i pomyśleć o tym. Ilu z naśladowców Pana popełniło ten sam błąd, myślę, że wielu. My słyszymy od św. Pawła, żebyśmy biegli w biegu. Był to bieg albo wyścig, tak jak Grecy to robią. Który był rozłożony na etapy i oni rozumieli etapy. Mieli nadzieję, ze na pierwszym miejscu ten wyścig zakończą, albo przynajmniej na takim miejscu, takiej pozycji, która byłaby zadowalająca dla Boga. Tak jak ci bracia z Berei, którzy gdy wysłuchali Pawła: <<słyszeliśmy, co powiedziałeś Pawle, a teraz odejdziemy i sprawdzimy czy to co powiedziałeś, jest prawdą>>. To jest właściwe podejście dla nas. A teraz dochodzimy do najciekawszej z mego punktu widzenia części naszego badania. I pochodzi ona z wersetu 11: „i byli gotowi na trzeci dzień, gdyż trzeciego dnia wstąpi Pan na oczach całego ludu na górę Synaj”. Bóg mówi tutaj, że zamierzał przyjść do nich i mówić w sposób najbardziej dramatyczny z możliwych. Tak dramatyczny, tak mocny, że nigdy w przyszłości mieli już nie wątpić. W antytypie Bóg uczyni to samo, gdy Królestwo będzie zakładane tu na ziemi i uczyni to przed całym rodzajem ludzkim. Więc Pan powiedział do Mojżesza: przyjdę do ciebie w ciemnej chmurze, żeby ludzie mogli słyszeć, kiedy będę z Tobą mówił i uwierzycie na zawsze. Jak się dowiadujemy gęste chmury na szczycie góry Bożej reprezentują chmury ucisku, jaki zbiera się dzisiaj, a to miało być szczególnie w początkowych etapach drugiego adwentu, tego Królestwa. Mojżesz powiedział ludziom, co Bóg powiedział, że dwa dni były poświęcone na przygotowanie, tak aby byli gotowi na trzeci dzień. Pan powiedział: idź do ludu, uświęć ich dzisiaj i jutro, na dwa dni przed świtem trzeciego dnia i niech oni umyją swoje szaty. Mamy tu pewne ciekawe rzeczy bracia. Pierwsza to, że ludzie mieli być oczyszczeni, przygotowani, żeby stać się klasą wybraną, która była przygotowana przez Boga dla nich, gdy oni byli przygotowani, oni byliby pierwszymi, którzy mieli skorzystać z tej sposobności. Co zajęło Mojżeszowi i Aaronowi dwa dosłowne literalne dni, w antytypie zabrało Bogu na wykonanie tego niemal 2000 lat. Powiedziano im, żeby wyprali swoje szaty. Co to oznacza? Święty Paweł podaje nam w Liście do Żydów 10:22 – „Przybliżmy się ze szczerym sercem, w pełnym upewnieniu wiary, mając nasze serca pokropione od złego sumienia, a nasze ciała omyte wodą czystą.” Brat Johnson podkreśla, że w symbolach biblijnych prospektywni Lewici, którzy mieli omyć swoje szaty, symbolizuje to, że prospektywni Lewici – czy to typiczni czy antytypiczni – usuną ze swoich charakterów wszelkie wady, jakie mogą tam występować. Jak tego dokonali? Przez Słowo Boże. W symbolice biblijnej woda to Słowo Boże, które powinni oni otrzymać z Boskiego punktu widzenia i oczyścić się przy jego mocy na urząd, który był im proponowany. Brat Russell podkreśla, że nie ma sensu myć siebie, jeżeli zamierzamy potem ubrać brudne ubrania, które skażą, splamią wasze ciało. To omycie jest symbolem usprawiedliwienia i uświęcenia. Te dwa akty, postępy powinny ich doprowadzić do pełnego poświęcenia. Święty Paweł ujmuje to tak – 2 Koryntian 6:17,18 – „A zatem wyjdźcie spośród nich i bądźcie oddzieleni, mówi Pan, nie dotykajcie niczego nieczystego, a przyjmę was, będę dla was Ojcem, a wy będziecie moimi synami i córkami, mówi Pan wszechmogący.” Ale teraz dochodzimy do dnia trzeciego. Zarówno Brat Russell, jak i brat Johnson zdawali sobie sprawy, że one miały większe znaczenie niż tylko trzy literalne dni. Każdy dzień był okresem jednego tysiąca lat. Nie tylko widzieliśmy to w 2 Mojżeszowej 19, którą przed chwilą cytowaliśmy. To także łączy się z Ozeaszem. Ozeasz 6:1,2 – „Chodźmy i zawróćmy do Pana, on nas rozszarpał, on nas uleczy, on zranił i on opatrzy nasze rany. Po dwóch dniach on ożywi nas, trzeciego dnia nas podniesie i będziemy żyli przed nim [przed obliczem jego]”. My zdajemy sobie sprawę, że Ozeasz i 2 Mojżeszowa, to, co mówią antytypicznie jest tym samym, tego samego dotyczy. Jakieś trzy tygodnie przed śmiercią brat Russell powiedział, że on niczego nie wie poza rokiem 1914 i to była prawda. Praca brata Russella wykonała wszystko to, co Bóg dla niego przewidział. Kiedy on po raz pierwszy rozważał ten temat, spodziewał się, że Królestwo zostanie ustanowione jakiś czas po roku 1914, a więc analizując to, patrzmy wstecz – 2000 lat – szukając jakiegoś wydarzenia, które by wyznaczało początek tych dwóch tysięcy lat i niczego nie znalazł. Brat odczuł, uznał, że to na pewien czas trzeba zostawić. Brat Russell nigdy nie był „zgadywaczem”. Kiedy czegoś nie wiedział, to mówił: przepraszam bracia, ja nie wiem. Ale jestem pewien, że niebiański Ojciec, kiedy czas będzie właściwy, pozwoli nam poznać, co te rzeczy znaczą. I wydaje się, że Pan później poszerzył to światło, odnośnie tego tematu. Co wiemy teraz o tym. Wiemy, że trzeci dzień jest tym siódmym dniem, zapewnionym piątego dnia. Brzmi to skomplikowanie, ale tak naprawdę nie jest skomplikowane. Pozwólcie, że zacytuję dosłownie z pism brata Russella wydanych w roku 1915 – brat Johnson w artykule z roku 1992 [chyba raczej 1942 – dop. ws] w ogólności zgadza się ze stwierdzeniami brata Russella. Ten artykuł jest dosłownie z pism brata Russella – to że Bóg jest w stanie podnieść wszystkich zmarłych, podaje jako udowodnione przez fakt, że wzbudził Jezusa z martwych trzeciego dnia i podobnie trzeciego dnia większej skali, trzeciego tysiącletniego dnia, od czasu, kiedy Jezus został wzbudzony, Bóg wzbudzi wszystkich tych, którzy zmarli z powodu grzechu Adama. Trzeci wielki dzień, Tysiąclecie, będzie wielkim siódmym dniem, a inaczej sabatem. Mówiąc tak, nasz Pan złożył siebie jako cenę okupu piątego dnia, od którego siódmy dzień – to trzeci dzień. Dzień zmartwychwstania świata, ostatni dzień. Koniec obecnego tygodnia tysięcy lat, w których panowały grzech i śmierć, wprowadzając wspaniałą epokę, kiedy wola Boga będzie wykonywana na ziemi, tak jak jest w niebie. Koniec cytatu. Tak jak mówiłem, kiedy brat Russell pierwszy raz temu tematowi się przyglądał spodziewał się królestwa po roku 1914, gdy wielka wojna wybuchła, a my jesteśmy wiele lat później, a królestwa nie ma. A więc jego oczekiwanie było błędne. On nie znalazł niczego przez liczenie wstecz, ponieważ w swoim umyśle miał bardzo utrwaloną myśl, że rok 1914 jest bardzo ważny, co było prawdą. Ale to nie posuwało go do przodu na ramie czasowej odpowiedniej. A więc jego pierwsze myśli były niepoprawne, ale jego późniejsze myśli są poprawne. Ale nie sądźcie, że on zdawał sobie sprawę, jak bardzo poprawne. Brat Jolly nam podaje w roku 1958, że jeżeli fakty nie odpowiadają czasowi, zmieńcie czas, i to wystarczyło. Kiedy widzimy nowe przymierze przychodzące jako obowiązujące, to będziemy wiedzieli, że Królestwo będzie ustanowione na ziemi z książętami – Starożytnymi Godnymi i Młodocianymi Godnymi na ziemi. Spodziewamy się tego na początku trzeciego dnia. Wiemy, że w wersecie 16, że to było wcześniej rano tego dnia. Były chmury, ciemność, ogień i błyskawice na szczycie tej góry. Myślę, że niektórzy z was pamiętają wykład brata Robertsa – Ogień na górze. Myślę, że to był jego ostatni wykład, jak kiedykolwiek podał tutaj w Polsce. On wykazywał, że anarchia nie jest tylko kwestią spustoszenia, ale że jest za nią, za anarchią, także ideologia. Wiemy, że ta anarchia jest w końcowych fazach, tak nam brat Johnson podaje, ten ogień na górze, ten dym, te błyskawice, były tam wcześnie rano, które my przeżywamy. Które przeżywamy od pewnego czasu i wciąż przeżywamy. Kiedy nie będzie już więcej ani tego dymu, ani mgły, błyskawicy i chmur, to będziemy wiedzieli, że już jest Królestwo, ponieważ Bóg mówi, że nic nie będzie ranić, ani szkodzić na tej górze. Czas ucisku, który przeżywamy obecnie, nigdy nie będzie powtórzony. On potwierdza pogląd brata Russella, że to królestwo rozpoczyna się wcześnie rano, w czasie ucisku, niepokojów dla narodów, które to rzeczy wszystkie dookoła mamy dzisiaj. Wszystkie grzmoty, błyskawice, kłopot, niepokój, sprawiają, że ziemia się trzęsie. Wiemy, że dzieci Izraela wokół tej góry, one były przerażone, gdy ta góra trzęsła. To trzęsienie się góry nie jest tylko dla świata ludzkości, ono także jest dla was i dla mnie. Bóg potrząsa wszystkim, aż nie zostanie nic, poza prawdą, ponieważ wszystko inne, zostanie wytrząśnięte ze swego miejsca. Dzisiaj wodzowie nie mają żadnej odpowiedzi dla kłopotów ucisku, jakie stoją przed ludzkością, ziemią – od rosnącego zagrożenia ekstremizmem, zarówno na polu religijnym jak i politycznym, przez ocieplenie globalne, zmiany klimatu; globalne gospodarki różnych krajów trzęsą się od długów, które te kraje na siebie ściągnęły i nigdy nie będą mogły ich spłacić. Widzieliśmy już takie bliskie załamanie się w problemach Grecji, jakie niedawno były. A teraz widzimy druga globalna potęga – Chiny. Chiny też się trzęsą i upadają. I nie mogą nic z tym zrobić. Instytucje tego świata rozbijają się w wyniku ataków, oni próbują łapać ten stary świat, ale nie dużo czasu już mu zostało. A tutaj tak samo lud Izraela odczuwał strach na widok tego, co było przed ich oczami. I to właśnie widzimy w rodzaju ludzkim dzisiaj. Widzimy pogłębiające się chmury ucisku na całym świecie. Błyskawice prawdy i sprawiedliwości wybuchające w różnych miejscach na całej planecie. Pamiętamy słowa Jezusa do Piłata, do Poncjusza Piłata: gdyby to było moje Królestwo, wtedy słudzy moi walczyliby, żebyś nie mógł odesłać mnie do Żydów. Obserwujemy teraz całe ludzkie, ziemskie społeczeństwo, że obecnie trzęsie się w procesie, który ostatecznie doprowadzi do całkowitego obalenia wszelkiej niesprawiedliwości, istniejących instytucji, systemów i rządów. Banki oraz różne instytucje brokerskie, które tak bardzo były przydatne w przeszłości, nie będą miały miejsca w tym upadku. A pod nowym przymierzem rodzaj ludzki będzie jedną rodziną, będą musieli nauczyć się żyć razem, prywatny kapitał i pożyczki nie będą więcej potrzebne dla indywidualnych jednostek i narodów. Widzimy, że na całym świecie wszystko się trzęsie i właśnie to robi Pan, a my jako badacze Biblii, my także jesteśmy potrząsani. My jesteśmy częścią świata. Dlatego my też odczuwamy te wstrząsy. I Pan będzie to potrząsał tak długo, aż jedyną rzeczą, jaka pozostanie, to prawda. Być może prawda i zbory. Gdzie to nas dzisiaj prowadzi? Nie możemy być dogmatyczni, jeśli chodzi o czasy, daty. Zbyt wielu ludzi już ten błąd popełniło, a czyniąc tak wielu sprowadziło na manowce, ale mam nadzieję, że tego wieczoru byłem w stanie wam pokazać, że wydaje się, iż brat Russell miał rację, że stoimy już na samym progu ustanowienia królestwa, a jeśli to prawda, moja sugestia, drodzy bracia i siostry jest taka, żebyśmy budowali pomosty, mosty, a nie mury, nie ściany. Mury dzielą ludzi, a mosty sprowadzają ich razem. Tak samo jak Abraham, gdy wstawiał się za Sodomą, on tworzył most, ale on nie poszedł tym mostem. Pozostawił jednak ten pomost jako okazję, żeby oni przeszli po nim. To właśnie musimy czynić. Pamiętam siostrę sprzed wielu w Anglii, ona mawiała do braci: ja was miłuję bracia, jeśli wy nie miłujecie mnie, to wasz problem. I miała rację. Nie ma w naszym sercu miejsca na mury. Bądźmy konstruktywni, budujący we wszystkim co robimy, ponieważ wciąż mamy odpowiedzialność za tych, których pozostawiliśmy. Miejmy nadzieję, że także oni będą mogli skorzystać z tego, aby przyprowadzić ich do Boga, tak jak Bóg przyprowadził was. Jezus umarł za tych, którzy go prześladowali. To jest to najmniejsze, co ja mogę zrobić dla niego. Bądźcie więc bracia gotowi na trzeci dzień, ponieważ już w nim jesteśmy i w bardzo niedługim czasie zobaczycie to na ziemi. Modlę się o to, żebym był tam z wami, ale mam wrażenie, że będę musiał być może zasnąć. Tych białych włosów nie mam tak od niczego. Niech Bóg was wszystkich błogosławi. Amen!